Ten tekst miałem opublikować tydzień temu, ale jestem zawalony robotą. Pewne szczegóły opisywanej kampanii mogły mi umknąć. Wyciągnąłem wnioski z pierwszej kampanii, i tym razem postawiłem na ścisłą targetyzację. Efekt- średnia pozycja w wyszukiwarce Google to pierwsza, z średnią 1,2(jeszcze mi się nie udało do tej pory osiągnąć średniej pozycji niższej niż druga nawet przy stawce poniżej 5 złoty za słowo kluczowe). Postanowiłem uzyskać jak największy współczynnik wejść na moją stronę przy minimalnej ilości wyświetleń mojej reklamy. Przygotowałem też cztery hasła reklamowe. Jeśli wziąć pod uwagę współczynnik CTR na poziomie 0,49%, uzyskałem sukces. Miałem nawet telefon prawdopodobnie od firmy brokerskiej pośredniczącej w ubezpieczeniach, ale warunki, w jakich go odebrałem nie pozwoliły mi na podjęcie rzeczowej rozmowy w kwestii usług prze ze mnie oferowanych. Okazało się też iż zapewnienia o niskiej cenie, czy solidności nie są w cenie u potencjalnych odbiorców reklamy tekstowej dotyczącej Google AdWords. Większe znaczenie ma zachęta do podjęcia aktywnej akcji odbiorcy reklamy- w tym przypadku uzyskałem maksymalna ilość wejść na swoją stronę przy reklamie tekstowej wzywającej do podjęcia akcji przez potencjalnego klienta. A więc powoli zdobywam wiedzę praktyczną. A to jest ważne, by nie dawać obietnic bez pokrycia tym, którzy chcą skorzystać z tej formy reklamy, bo w tym zawodzie bardzo szybko życie weryfikuje takie obietnice. Obietnice bez pokrycia powodują iż potencjalni klienci tracą po prostu zaufanie do skuteczności tej formy reklamy, co jest szkodliwe dla całej idei marketingu za pomocą Google AdWords. Przychodzi mi na myśl sentencja wywieszona w jednym ze sklepów: “Rzeczy niemożliwe wykonuję natychmiast, na cuda trzeba czekać 5 minut”. A ja nauczyłem się czekać 12 godzin z rozpoczęciem kampanii. A dla czego? To już moja tajemnica zawodowa.
04.03.2011
04.03.2011