wtorek, 22 maja 2012
Problemy z antywirusem
Ostatnio Norton Internet Security sprawił mi wiele problemów. Ale cóż, problemy są po to by je rozwiązywać. Za zwyczaj wszystko działa u mnie w komputerze jak w zegarku pod Windowsem jak i Ubuntu. Licencjonowane oprogramowanie z wiarygodnych źródeł, szacunek dla praw autorskich w miarę możliwości, aktualizacje i łatki bezpieczeństwa instalowane na bieżąco, no i oczywiście, pakiety antywirusowe takie jak Kasperski, ESET, Norton i ZoneAlarm-innych produktów nie uważam, no chyba jeszcze G-Data, ale silnik ich produktu działa jak czołg. W lutym ściągnąłem z Facebooka z profilu Nortona-Norton Internet Security 2012, 60-dniową wersję testową. Trzy miesiące później zainstalowałem. Wszystko działało prawidłowo, dopóki nie spróbowałem zagrać w TRS-2009. Przy wczytywaniu dużych map w "maszyniście" jak i "geodecie" nastąpiło przerwanie działania gry, a następnie jej zamknięcie. Wysłałem raport do Microsoftu. Komunikat o błędzie mówił o problemie ze sterownikami do karty Powercolor HD3850 z 2010 roku(kto powiedział iż najnowsze sterowniki muszą być najlepsze?). Podejrzałem zbyt wolny przepływ danych, by gra mogła się uruchomić. A jeśli coś w komputerze działa wolno, to można o to oskarżyć w nie których rzadkich przypadkach producenta pakietu bezpieczeństwa. W każdym razie grzebanie w konfiguracji fairwalu nie przyniosło, a ponowne uruchomienie komputera przyniosło n pierwszy rzut oka wielką katastrofę. BIOS "nie widział" twardego dysku! Wyciągnąłem wtyczkę z gniazdka, co dało mi dostęp do GRUB-a. Ale co z tego kiedy każde ponowne uruchomienie komputera bez względy, czy próbowałem uruchomić Windowsa, czy też Ubuntu kończyło się niepowodzeniem! Wreszcie udało mi się uruchomić Windows w trybie awaryjnym, ale deinstalacja Norton Internet Security zakończyła się nie powodzeniem. Za to mogłem dostać się do Windowsa normalnie, ale co z tego, kiedy sterowniki do karty graficznej diabli brali, i przy każdym ponownym uruchomieniu komputera wymagały ponownej instalacji. Próbowałem jeszcze aktualizować pakiet bezpieczeństwa, ale nie przyniosło takie działanie spodziewanych rezultatów. Z deinstalowałem antywirusa i ponownie pobrałem Norton Internet Security 2012. Po jego instalacji wszystko wróciło do normy. Po dokładnej analizie wydarzeń doszedłem do wniosku, iż nie ma co instalować pakietów bezpieczeństwa, które kiedyś tam w przeszłości zostały pobrane, bo sama aktualizacja bazy wirusów może skończyć się problemami z danym pakietem bezpieczeństwa, systemem operacyjnym, jak i oprogramowaniem.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz